Przyznaję, że z Beskidem Żywieckim mam swoje porachunki. 4 lata temu w okresie letnich wakacji wędrowałem zachodnią częścią pasma, ale trwało to za krótko, pokonywałem zbyt długie dystanse i trafiłem na bardzo upalne dni. W efekcie wypad uznałem za nieudany, ale jednocześnie czułem, że górom dam kolejną szansę.
Okazja nadarzyła się tydzień temu. W pierwotnym planie atakować mieliśmy Babią Górę, ale brak miejsc w schroniskach sprawił, że uderzaliśmy na Halę Lipowską, a z niej na okoliczne szczyty z Pilskiem na czele. Tym razem wędrowaliśmy w trójkę: ja, Emilka i nasz dobry kolega, który do tej pory po górach chodził niewiele.
Wyjście z Rajczy
Na Halę Lipowską można dojść z różnych miejscowości, a my wybraliśmy Rajczę tylko po to, by przejść się kilkoma pięknymi halami gwarantującymi świetne widoki. Z mapy wyczytaliśmy, że od dworca PKP aż do samego schroniska będziemy podążać żółtymi znakami i na początku dość długo będziemy wychodzić z zabudowań. I rzeczywiście, te skończyły się dopiero za zakrętem przy kościele w Nickulinie.
Naszym pierwszym celem była chatka na Zagroniu. Nim do niej dotarliśmy poczuliśmy pierwszy pot i przyspieszone bicie serc. Tak to jest, gdy ludzie z nizin napotykają urozmaiconą rzeźbę terenu, śnieg powyżej pięt, niosą plecaki, a na niebie świeci słońce. Chata była zamknięta, nad czym ubolewałem mocno, bo bardzo chciałem zobaczyć jej wnętrze. W takich okolicznościach odpoczynek odbyliśmy na schodach budynku.
Podejście na Halę Redykalną
Wypoczęci podeszliśmy na Kręcichłosty, skąd obejrzeliśmy pierwsze panoramy. Widoczność pomimo niezłej pogody nie była rewelacyjna: zachodnia część pasma chowała się za czymś w rodzaju mgły i ilekroć tam spoglądaliśmy widzieliśmy nie więcej niż kontury gór. Podobnie zaprezentowały się nam widoki z zaśnieżonej Zapolanki, z której mieliśmy blisko na Halę Redykalną. Nim dotarliśmy do niej i przeszliśmy jej siodło, dostrzegliśmy od wschodu majestatyczne Pilsko z czapą śniegu na wierzchołku.
Hala za halą
Do Schroniska PTTK na Hali Lipowskiej pozostała nam godzina drogi. Szlak nam sprzyjał, był dobrze przetarty i w zasadzie podążaliśmy w czasach podanych przez mapę i drogowskazy. Był to dobry prognostyk na kolejne dni, w szczególności, że nie przewidywano opadów śniegu.
Za Redykalnym Wierchem weszliśmy na Halę Bacmańską, z której mieliśmy rozległy widok na południe. W oddali zobaczyliśmy wierzchołki najwyższych szczytów Tatr, ale tylko tych, którym udało się wybić ponad chmury. Podobna panorama czekała na nas na Hali Bieguńskiej za Boraczym Wierchem i na samej Hali Lipowskiej. Krajobraz bardzo nas cieszył, ale zmęczeni podróżą i wędrówką myślami byliśmy już w schronisku, do którego dotarliśmy po kilku minutach. A w nim już standard: meldunek, kąpiel, obiad, odpoczynek, piwko i oczywiście sen. Wszystko po to, by następnego dnia atakować Pilsko.
Naszą wędrówkę zaczęliśmy w Rajczy Kościół w Nickulinie Chata na Zagroniu Widok z Kręcichłost w stronę południową Hala Zapolanki W oddali widać już Pilsko Hala Redykalna Widok na południe z Hali Bieguńskiej Szczyty Tatr skromnie górują nad chmurami Przed nami Boraczy Wierch Wyciąg na Hali Lipowskiej Schronisko PTTK na Hali Lipowskiej Zachód słońca na Hali Lipowskie
Nieopodal Rajczy mamy rodzinę, moze odwiedzajac ich kiedys, rowniez uda nam sie przejsc ta trasa :) widoki super!
Słońce tak ostro świeciło, że ciężko mi było zrobić dobre zdjęcia. Ale uwierz mi, na żywo jest co oglądać z tych hal.
Fajny wpis. Zima to to co lubię w górach. Ostatnie zdjęcie bardzo fajne.
Dzięki. Ja zimę w górach odkryłem tak właściwie rok temu w Beskidzie Śląskim. Postanowiłem sobie, że co roku będę gdzieś jeździł w styczniu, lutym lub marcu.