Dalekie podróże, krajowe wycieczki i wędrówki, a także poznawanie najbliższej okolicy.
Na odpuście w Górce Duchownej byłem w wieku kilku lat. Tylko 3 szczątkowe i mgliste obrazy z tego dnia utrwaliły się w moich wspomnieniach: pamiętam dłużącą się drogę z dworca kolejowego do samej wsi, kolorowe stragany odpustowe z badziewiem wszelakim i nieciekawą, pochmurną pogodę. Co więcej, nie jestem nawet pewien, czy są to rzeczywiste wspomnienia, czy tylko wyobrażenia z tamtego dnia.
Nie zaskoczę nikogo pisząc, że tegoroczny urlop spędziliśmy w górach. W połowie sierpnia pojechaliśmy tam, gdzie jeszcze nas nie było – w Gorce. Pasmo niewielkie, ze średnimi wysokościami, wręcz skrojone na tygodniową wędrówkę. By wyjść w góry, musieliśmy dojechać do Rabki-Zdroju. A skoro znaleźliśmy się tam, postanowiliśmy odpocząć po podróży i posilić się w zdrojowym parku.
Dworzec w Racocie stoi przy nieczynnej linii kolejowej z Kościana do Gostynia. Budynek nie rzuca się w oczy, jest mały i szary. Gdyby nie wymalowany napis z nazwą przystanku, byłby przezroczysty, niezauważalny. Obok, na zachowanym torowisku stoi lokomotywa z dwoma wagonami. Pomiędzy tym wszystkim kury z pobliskiej posesji pod czujnym okiem koguta wesoło skubią trawę. Gdyby nie one, mógłbym pomyśleć, że życie tutaj zatrzymało się kilkanaście lat temu.
Przez Racot przejeżdżałem wielokrotnie, nie myśląc nigdy, by zatrzymać się i obejrzeć tamtejszy pałac. Dopiero ostatnio przy okazji wycieczki rowerowej, chcąc odsapnąć, wjechaliśmy na szerokie podwórze obiektu.
Podróż na Nordkapp zaliczyłem w sierpniu 2009 roku. Była to wyprawa mocno spontaniczna, przez co miałem niewiele czasu, by się do niej przygotować. Nasza ekipa liczyła 4 osoby: Tymoteusza, Magdę, Gosię i mnie, z czego tylko 2 osoby były kierowcami. Jak nam wyszła ta podróż? Zapraszam do lektury ostatniej części dziennika podróży.
Cukrownia w Kościanie prosperowała przez 123 lata, od 1881 do 2004 roku. Budynki, bocznice, plac na składowanie buraków, stawy z produkcyjnymi ściekami tworzyły ogromny kompleks, który dość dobrze wrył się w moją pamięć.
Samochodem na Nordkapp podróżowałem w sierpniu 2009 roku. Była to wyprawa mocno spontaniczna, przez co miałem niewiele czasu, by się do niej przygotować. Nasza ekipa liczyła 4 osoby: Tymoteusza, Magdę, Gosię i mnie, z czego tylko 2 osoby były kierowcami. Jak nam wyszła ta podróż? Zapraszam do lektury 2. części dziennika podróży.
Autem na Nordkapp podróżowałem w sierpniu 2009 roku. Była to wyprawa mocno spontaniczna, przez co miałem niewiele czasu, by się do niej przygotować. Nasza ekipa liczyła 4 osoby: Tymoteusza, Magdę, Gosię i mnie, z czego tylko 2 osoby były kierowcami. Jak nam wyszła ta podróż? Zapraszam do dziennika podróży.
Kwatera żołnierzy radzieckich na cmentarzu w Kościanie długo, niemal wcale nie przykuwała mojej uwagi. Za dziecka większe zainteresowanie wzbudzały dwie, od zawsze pomalowane na zielono armaty. De facto stoją one do dziś przy kamiennym monumencie, który z kolei jest miejscem centralnym całej kwatery poświęconej radzieckim żołnierzom.
Żadne inne muzeum i miejsce pamięci nie zrobiło na mnie takiego wrażenia. Ciężko opisać uczucia i myśli, który mnie nachodziły w Auschwitz-Birkenau. Jest to zupełnie inny świat, nie dający się w żaden sposób pojąć.