Przeczytane książki, które chcę polecić lub nie. Cytaty z lektury, które dały mi do myślenia. Tematyka przeróżna, autorzy dobrze znani lub nieistotni.
Daleki jestem od podsumowań, ale powoli dobiega końca rok 2020, który dla polskiej literatury jest rokiem Leopolda Tyrmanda. I choć bardziej chciałem przeczytać Złego lub Dziennik 1954, to dobry(!) los chciał, że pierwsze w moje ręce wpadło Życie towarzyskie i uczuciowe.
Dziś o książce, która nie przetrwała próby czasu. Jak to? Dlaczego? Nie może być! A jednak! Tylko nielicznymi fragmentami wzbudza ciekawość. Humor jest zbyt przewidywalny by rozśmieszać. Narracja drażni – prowadzi czytelnika za rękę, traktując go jak półanalfabetę.
W swojej książce Bohumil Hrabal daje pole do rozważań na wiele tematów i jestem pewien, że już w trakcie lektury coś mi umknęło. Zbyt głośna samotność jest krótka – na jeden lub dwa wieczory, ale jej zawartości nie należy mierzyć ilością stron, gdyż jest bardzo esencjonalna i wielokierunkowa.
Lubię czytać klasykę, bo mnie z reguły nie zawodzi. Trudno w niej o przypadek. Dobra literatura broni się sama, czytają ją kolejne pokolenia i umiejętnie opiera się czasowi. Czy tak właśnie jest z Lolitą Vladimira Nabokova?
Z Josephem Conradem jest tak, że już wiele lat temu powinienem go poznać. Pamiętam, że próbowałem, ale Lorda Jima nie ukończyłem. Czy zaniechałem lektury po 30., 50., a może 150. stronach? Nie pamiętam, to było u zarania dziejów.
Książkę Masłowskiej miałem przeczytać, gdy tylko trafiła na półki księgarń, ale im dłużej ociągałem się z jej zakupem, tym więcej negatywnych opinii na temat Pawia królowej do mnie spływało. Zniechęcony, odpuściłem temat i nawet nie przekonała mnie nagroda Nike, która tej pozycji została przyznana.
Hektolitry alkoholu wylewają się z książek Bukowskiego, a w Hollywood płynie ich w dwójnasób. Butelka wina goni tutaj poprzednią i rzadko okazuje się ostatnią. Ale to nie powieść o piciu trunków, ale o pisaniu i realizacji scenariusza Ćmy barowej – filmu o alkoholikach.
15 lat. Tyle mniej więcej czasu upłynęło, od kiedy przeczytałem ostatni książkowy horror. Była to któraś z powieści Grahama Mastertona. To, że nawet posiłkując się Wikipedią nie pamiętam tytułu, najlepiej obrazuje moje wrażenia z tamtej lektury.
15 lat to szmat czasu. Zmieniamy się, a z nami nasze gusta. Stąd pomysł by sprawdzić, czy obecnie polubię czytanie literatury grozy.
Nie, to nie jest książka o Hajzerach z telewizji, reklamujących proszki do prania i sieć komórkową. Gdyby zresztą taka istniała/Jeśli nawet taka istnieje (nieprawdziwe zdanie skreśl), nigdy bym jej nie przeczytał, bo znany duet ojciec-syn mam głęboko w dupie. Biografia pióra Bartka Dobrocha tyczy się – jakżeby inaczej – świetnego alpinisty.
Przed lekturą nie wiedziałem, czy dobrym pomysłem na poznanie twórczości Doris Lessing jest czytanie jej debiutanckiej powieści Trawa śpiewa. Nie miałem pojęcia, jak bardzo reprezentatywna jest dla myśli autorki. Nie wnikałem, ile w niej tego, z czym noblistka jest utożsamiana, choć intuicja podpowiadała mi, że niemało.