W Beskid Śląski wróciliśmy niespodziewanie szybko. Od naszego zimowego wypadu minęło zaledwie 18 miesięcy. To niewiele, gdy pomyślę, że bliższe nam geograficznie góry czekają na nas o wiele dłużej. Wysiadając z pociągu w Ustroniu byłem świadomy, że następny raz już tak szybko się nie zdarzy, dlatego chciałem przejść jak najwięcej, niemal cały Beskid Śląski.
W górę na Czantorię Wielką
Gdzie można wejść z Ustronia? Na Równicę lub na Czantorię Wielką. Na tę drugą można nawet wjechać kolejką linową, ale to by było nie w porządku wobec samej góry. Trzeba tradycyjnie; zdobywać metr za metrem, urywać krok za krokiem i nieść ciężki plecak. Byliśmy jedynymi, którzy pieszo o tej porze dnia szli w górę.
Pierwszy poważny odpoczynek zaliczyliśmy przy górnej stacji kolejki. „Poważny”, gdyż wypiliśmy piwo z naszych żelaznych zapasów. Błoga chwila trwała krótko. Ścieżką Rycerską a zarazem czerwony szlakiem ruszyliśmy na szczyt. Na wierzchołku, gdy tylko weszliśmy na wieżę widokową, zaczął padać deszcz. Murowane widoki przysłoniły chmury i w zasadzie z obiecanych panoram zobaczyliśmy niewiele.
Skoro już piszę o pogodzie, to 1 lipca nie dało się jej przewidzieć. Nie było na nią tego dnia sposobu. Przebijało słońce, grzało, kropił deszcz i padało – typowy lipcowy miks.
2x tęcza
Z Czantorii Wielkiej zeszliśmy granicą polsko-czeską na Przełęcz Beskidek. Odcinek ten był przyjemny z kilku powodów: prowadził w dół, minęliśmy zaledwie kilku turystów i znów pojawiło się na niebie słońce. Ale nic dobrego nie trwa wiecznie i za przełęczą zaczęło się długie mozolne podejście, najpierw pod Soszów Mały, a potem Szoszów Wielki.
Gdy zdobyliśmy wyższy z Soszowów, przyodzialiśmy kurtki, bo niebo zakryły ciemne chmury. Padało krótko i intensywnie, przy jednoczesnym blasku słońca, co musiało skończyć się w jeden sposób. Naszym oczom ukazał się bardzo wyraźny, kolorowy, pełen łuk tęczy i lekka mniej wyrazista obręcz drugiej. Co za widok! Wspomnienie na lata.
Byle do schroniska na Stożku Wielkim
Pozytywnie naładowani pięknym zjawiskiem ruszyliśmy w stronę naszego noclegu – Schroniska PTTK na Stożku, od którego dzieliła nas godzina drogi. Najpierw wyszliśmy na uroczą przełęcz między Cieślarem a Stożkiem Małym, a dopiero za nią ciężkim podejściem dotarliśmy do schroniska, z którego mieliśmy tylko 200 metrów do właściwego wierzchołka. W ten sposób zaliczyliśmy klasyczny hattrick: 3 góry z przymiotnikiem „wielki” w nazwie. A to znaczyło, że plan dnia został wykonany w 100%.
Więcej Beskidu Śląskiego latem
- Stożek Wielki – Przełęcz Kubalonka – Przysłop pod Baranią Górą
- Przysłop – Barania Góra – Wisła
- Przysłop – Malinowska Skała – Skrzyczne
- Szyndzielnia – Grabowa – Brenna – Błatnia – Klimczok
Początek szlaku w Ustroniu Polanie Dolna stacja kolejki na Czantorię Górna stacja kolejki W tle Klimczok i Trzy Kopce Wieża widokowa na Czantorii Wielkiej Grzbiet Skrzycznego Szlak wiedzie granicą polsko-czeską Przełęcz Beskidek Prywatne schronisko pod Szoszowem Wielkim Dwie tęcze Przełęcz między Cieślarem a Stożkiem Malym Widok na Stożek Wielki Schronisko PTTK na Stożku Szczyt Stożka Wielkiego
…o Soszów do kupienia !
Tylko zbierać hajsy i kupować ;)